Fajnie,że jest taki dzień. W moim życiu było kilka psów. Na początku były to psy podwórkowe, które przybłąkały się podczas budowy domu.
Potem był wszędobylski Futrzak-skrzyżowanie wilczura z jakimś niskopodłogowcem.Potrafił podkopać się pod każdym ogrodzeniem, znał całe miasto i adresy wszystkich znajomych, których zawsze odprowadzał.
Po Futrzaku długo nie było żadnego psa, aż dzieciaki uprosiły jakiegoś domowego. One chciały psa, a ja wybrałam rasę. No cóż udało mi się wychować troje dzieci, a pies raczej wychował nas:D:D:D
Cosmo, bo tak się wabi-imię nadali synowie oglądając bajki, był to wróżek chrzestny-cokolwiek to znaczy, to uroczy beagle. Rasa dla wytrwałych. Teraz po 10 latach już lekko się uspokoił:)
Cosmo spać może wszędzie.
Za jedzenie sprzedałby dusze i serce:)
Lodówki pilnuje jak najcenniejszego skarbu:)
Kolejną psinka, która pojawiła się u nas w Boże Narodzenie, była Znajdka-Kropka. Ktoś to psie dziecko wyrzucił w duże krzaki na naszym osiedlu niedaleko torów kolejowych. Jej rozpaczliwy płacz usłyszał najmłodszy syn i ciemną nocą poszedł jej szukać.
Dla Kropeczki znaleźliśmy kochający dom w Łodzi.
Przez chwilę jak znajomy był w szpitalu na operacji mieszkała u nas niskopodłogowa Elsa.
Elsa podobnie jak Cosmo wiedziała, które miejsce jest w domu najważniejsze-kuchnia:)
Niedawno gościły również dzieci Elsy-rasowe kundelki-Reksio, Tchórz i Kluseczka.
Wszystkie szczeniaczki znalazły domki, co najważniejsze nie poszły na łańcuch.
Mój beagle jest bardzo przyjazny, zarówno dla dzieci jak i innych zwierząt. Wybierając psa nie myślałam, że aż tak bardzo go pokocham i że będzie pełnoprawnym członkiem naszej rodziny.
Nauczył nas wszystkich przede wszystkim odpowiedzialności.